Podążając (konceptualnie) śladami Duchampa, trafiłam do punktu odbioru odpadów. Postanawiam przeprowadzić – jak Duchamp – eksperyment artystyczno- społeczny. Kilkanaście kontenerów przeznaczonych na śmieci jest w ciągu dnia zapełnianych zawartością podjeżdżających przyczepek. Pozostawiane w ich wnętrzu odpady tworzą przypadkowe, tymczasowe kompozycje. Ciekawe wizualnie, zaskakujące, kolorowe, albo zwyczajnie brzydkie. A więc fotografuję i tworzę sztukę. Teraz wystarczy nadać tytuł, wysłać zdjęcia na konkurs, albo umieścić je w galerii, żeby wypełnić duchampowską definicję dzieła sztuki. Jestem do tego niejako zobowiązana, bo na pytania użytkowników eko-portu tak właśnie odpowiadam: „Jestem artystką, a Wasze śmieci będą wisieć w galerii. Jeszcze nie wiem której. Jeszcze nie wiem kiedy”. Niektórzy panowie z personelu dają się przekonać, że przekształcam ich kontenery w dzieła sztuki. Czekają na wystawę. Inni nadal patrzą podejrzliwie, ale czuję, że swoją obecnością w eko-porcie zmieniam świat sztuki i jej odbiorców. Jak Duchamp.